piątek, 28 lutego 2014

ROZDZIAŁ 2

Rano obudził mnie dzwonek telefonu. Kto taki nie chce dać mi spać? Dagmara, a kto by inny. Rozmawiałam z nią dość długo i opowiedziałam jej o Cameron Diaz i o jej propozycji. Strasznie się cieszyła, że wreszcie ktoś przeczytał moje zgłoszenie, ale gdy powiedziałam jej , że jadę do Dortmundu, to nie była już taka zadowolona.. Długo zastanawiałam się co jest tego powodem, ale nie doszłam do żadnego wniosku.. Może po prostu bała się o mnie, bo tyle mówi się w Polsce, o tych Niemczech..
Siedzę już w Dortmundzkim hotelu i czekam na jakiegoś mężczyznę, z którym mam iść na ten cały stadion.. Nawet nie wiem jak ten stadion się nazywa..Jedyne co wiem o Dortmundzie to, to że w Borussii gra trzech Polaków. To słynne ,,Trio z BVB".
Już dawno rozpakowałam swoje rzeczy, nawet zdążyłam się już najeść, co bardzo powoli robię, a tego mężczyzny nadal nie ma! Nie dość, że się denerwuje, bo nie wiem co dokładnie będę robić, z kim będę grała w tej całej reklamie, to on jeszcze się spóźnia! Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłam do nich i otworzyłam je.
- Dzień dobry, nazywam się Joseph Watske. Jestem tu po to, aby zaprowadzić Cię na Signal Iduna Park, lecz wcześniej musimy zejść na dół do pokoju, aby zapisać wszystkie ważne informacje o Tobie. - powiedział mężczyzna.
Złapał mnie za rękę i pociągnął do windy. Weszłam z nim do środka. 
- Może ,,Przepraszam za spóźnienie" usłyszę? - zapytałam, czekając aż przeprosi mnie za 56 minutowe spóźnienie. Mężczyzna spojrzał na zegarek i aż otworzył buzie ze zdziwienia.
- Matko Najświętsza. - powiedział - Przepraszam bardzo za spóźnienie. Nawet nie wiedziałem, że jest już ta godzina. - dodał szybko.
W tej chwili drzwi się otworzyły, a my wyszliśmy na jakiś korytarz, po chwili wchodząc do jakiegoś pokoju, gdzie była waga połączona z jakimś dziwnym przyrządem. Założę się, że będzie on służył do mierzenia wzrostu. Stanęłam na wagę, a mężczyzna zaczął coś przestawiać, a po chwili pisać coś na kartkach..
- Hmm, wzrost 179.. No dobra, najwyżej będziesz wyższa od niektórych piłkarzy.. - zaczął mruczeć mężczyzna..- No dobra. Ubierz się w to i idziemy na stadion. - powiedział i dał mi torbę.
- Tutaj? - zapytałam.
- Możesz i tutaj.. Tylko szybko. - powiedział wychodząc z pokoju i zamykając drzwi.
Założyłam na siebie strój i wyszłam na korytarz.
- Doskonale. - powiedział uśmiechając się.
- Emm, z tego co mi wiadomo, to mam grać z tymi piłkarzami, a mam nieodpowiednie buty, to jak ja będę grała? No bo sukienkę to jeszcze zrozumiem, ale buty? - zapytałam lekko zdziwiona.
- Ahh, no tak. Tu masz strój, tylko założysz go dopiero po poznaniu piłkarzy. - powiedział dając mi torbę i ciągnąc do samochodu.
No tak, przypuszczam, że mężczyzna jest trochę nadpobudliwy i o niektórych rzeczach zapomina.Weszliśmy do samochodu, zapięłam pasy i pospiesznie zajrzałam do torby. Były tam korki, które już gdzieś widziałam.. No tak..  Zapewne wszystkie z tych rzeczy już widziałam. Jak ma się brata, który uwielbia sport i chodzi tylko do sklepów sportowych, to nie ma już nic nadzwyczajnego w takich korkach, czy dresach.. Po chwili dojechaliśmy pod stadion, który prezentował się prawie tak samo jak nasz Narodowy.. Tyle, że nasz jest Polski i lepszy, a nie Niemiecki. Gdy wyszłam z samochodu Joseph złapał mnie za łokieć i pociągnął w stronę wejścia. Matko człowieku, uspokój się trochę! Zaczęliśmy błądzić po korytarzach, które wydawały się jak jakiś labirynt. Szczerze mówiąc, fanką piłki nożnej jestem od około 6 lat, a ani razu nie zwiedzałam od tej strony stadionu. Po chwili znaleźliśmy się już na zewnątrz. Piłkarze, którzy biegali w żółto czarnych strojach, nawet nie zauważyli osób wchodząc do środka i dalej się ganiali, śmiali i popychali. Byli wyluzowani, a sam trener, który powinien być ostry i dbać o ich dyscyplinę, śmiał się z nich. Podeszliśmy do miejsca, gdzie siedzą trenerzy i tam mi kazał usiąść Joseph, a on skierował się w stronę siwego mężczyzny w okularach. Popatrzyłam na murawę i między nieznanymi mi twarzami kilka razy zauważyłam osoby, które już kiedyś widziałam. Zaczęłam się wpatrywać bardziej w tych mężczyzn i poznałam w nich ,,Trio z BVB". W pewnej chwili poczułam coś niesamowitego, jak swego rodzaje adrenalinę, która zaczynała buzować mi w krwi. Dopiero teraz zaczęło do mnie dochodzić kogo poznam.. Ja zwykła dziewczyna ze Szczytna poznam piłkarzy, którzy podobno walczyli o wygranie Ligi Mistrzów. Zaczęłam tupać nogami, jak to mam w zwyczaju, kiedy się denerwuje. Po chwili podszedł do mnie Joseph z siwym mężczyzną.
- Luiza to jest Jurgen Klopp. Jest trenerem Borussii Dortmund i zostawiam Cię pod jego opieką. On, albo któryś z piłkarzy pokaże Ci szatnie, w której będziesz miała się przebrać i musisz lepiej zapoznać się z piłkarzami, z którymi będziesz grała w reklamie. Pan Jurgen Ci ich pokaże. Potem wsiądziesz do samochodu z nimi i oni Cię przywiozą na miejsce. - powiedział Joseph, machając rękoma, jakby tłumaczył to dziecku, które ma 10 lat..
- Dobrze, dobrze! Rozumiem. Nie mam 10 lat. Możesz jechać.. - powiedziałam pokazując mu wejście.
Popatrzył na mnie uśmiechnął się i poszedł. Po chwili nie było go już widać. Ohh, ten mężczyzna chyba ma całe dnie zawalone. Z jednej strony, to mu współczuję..

- A wiec to Ty jesteś Luiza G.. - zaczął Pan Jurgen.
- Grzymska. - powiedziałam, wiedząc, że Niemcy nie są w stanie powiedzieć mojego nazwiska  - A Pan to trener Borussii?
- Jaki Pan.. Mów do mnie po imieniu.. - powiedział Jurgen. - A Ty interesujesz się piłką i nie wiesz kto jest trenerem Borussii?
- Interesuje się piłką, ale jestem patriotką.. Dla mnie istnieją tylko Polskie kluby.. - powiedziałam uśmiechając się z wyższością, dając mu do zrozumienia, że w Polsce również są znakomite kluby.
- Ooo, no widzisz, a my mamy trzech Polaków w drużynie. Pewnie słyszałaś, prawda? - zapytał siadając obok mnie.
- Tak, tak. - odpowiedziałam, próbując opanować swoje zdenerwowanie i stres.
- No to zaraz się poznasz z drużyną, któryś zaprowadzi Cię do szatni i się rozgrzejesz i będziesz mogła pograć, jeżeli będziesz chciała. - powiedział Jurgen wkładając gwizdek do ust, i zaczął gwizdać. Niee, to nic, że siedziałam kilka metrów od niego i prawie mi bębenki pękły.. Po chwili wszyscy piłkarze patrzyli się to na trenera, to na mnie, jakbym była wystawą w sklepie.
- Chłopaki! Chodźcie tu! - wykrzyczał Klopp.
Hmm, fajne nazwisko.. Bardzo artystyczne, takie.. Hmm..
- To jest Luiza, jest ona modelką i to z nią Marco, Mario, Robert, Mitchell i Hummels będą mieli sesję. - powiedział trener pokazując na mnie ręką.  Słychać było gwizdy i widać było uśmieszki między piłkarzami. - Jest ona Polką.. - dodał Jurgen, ale nie dane mu było skończyć, bo któryś z chłopaków wykrzyczał :
- Widać!
Jurgen popatrzył na nich tylko dzikim wzrokiem i wszyscy byli już spokojni. Jednak ma dobre podejście do tych piłkarzy, którzy zachowują się jak dzieci.. - Teraz potrzebny mi jest jeden NORMALNY piłkarz. - powiedział z naciskiem na przedostanie słowo - aby zaprowadzić Luizę do szatni, żeby się przebrała. Luiza będzie z nami ćwiczyła przez najbliższe treningi, żeby poczuć te adrenalinę, wczuć się w grę i móc jak najlepiej zagrać w reklamie. - dodał Jurgen pokazując cały czas na mnie.
Taaa, tej adrenaliny to chyba już mi starczy..

- To może ja ją zaprowadzę? - powiedział szatyn wychodząc przed resztę.
- O nie, nie, nie! Ty Mario na pewno nie! Ciesz się, że zostałeś wybrany do tej sesji.. - powiedział Klopp. - Kuba, Łukasz? Wydajecie się najbardziej rozsądni, bo macie żony i dzieci.. - powiedział Kloop, a piłkarze zaczęli się śmiać.
- Eee, ja mam dziewczynę! Mogę iść? - zapytał mężczyzna z dłuższymi włosami.
- Nie Mats, Ty też nie.. - odpowiedział Jurgen machając rękoma.
- No to ja mogę iść. - powiedział Łukasz, którego znałam już z Reprezentacji.
Uśmiechnęłam się do niego życzliwie, a Jurgen zaczął mówić:
- A więc Łukasz, zaprowadź ją do szatni.. Nie Waszej! Żeby się przebrała i poczekaj przed drzwiami, aby potem nam się nie zgubiła.
- Dobra, dobra. - powiedział Łukasz i kiwnął do mnie w stronę wyjścia.
- Dlaczego nie do naszej? - zapytał blondyn, który jak sobie przypominam nazywa się Mario.
Piłkarze zaczęli się śmiać, a ja ruszyłam za Polakiem, który prowadził mnie do szatni. Jak szliśmy słychać było jeszcze gwizdy..
- Mogę im pokazać środkowy palec w Twoim imieniu? - zapytał Łukasz, już po polsku.
- W moim imieniu? - zapytałam lekko zdziwiona.
- No bo, jak będzie że w moim to Jurgen nie wystawi mnie w najbliższym meczu.. - zaczął się tłumaczyć piłkarz.
- No dobra, dobra. - powiedziałam i zaczęłam się śmiać.
Łukasz odwrócił się i pokazał środkowy palec piłkarzom.
- Piszczek! Nie grasz w najbliższym meczu! - słychać było krzyk Jurgena.
- Ale to było w imieniu Luizy! - zaczął się tłumaczyć Łukasz.
- Luiza! Tak? - zapytał krzycząc Klopp.
- Tak. - odkrzaczyłam i zaczęłam się śmiać.
- Masz szczęście Piszczek, masz szczęście.. - powiedział Jurgen, a wtedy oboje zaczęliśmy się śmiać.
Gdy przemierzaliśmy te długie korytarze Łukasz wypytywał mnie, od kiedy kibicuję i o sporo rzeczy z piłki nożnej, jakby chciał zobaczyć, czy naprawdę interesuje się tym sportem.. Po chwili piłkarz pokazał mi drzwi, a ja tam weszłam i zaczęłam się przebierać. Niby nic nadzwyczajnego, bo kilka ławek, jakieś szafki, lustra.. A jednak te szatnie mają w sobie to coś.. Czujesz to, ze były tutaj takie osoby jak Cristiano Ronaldo, czy Messi.. Taaa, bo tylko tych znam! No może ich nie czuć, bo pachnie jakimś morzem.. Zaczęłam się śmiać na samą myśl tego i zaczęłam wychodzić z szatni. Łukasz czekał pod drzwiami. Uśmiechnęłam się do niego miło, a on szybko wstał z podłogi, na której siedział.

- Wiesz, że dzięki Tobie straciłem połowę treningu? - powiedział otrzepując się.
- Emm, to dobrze, czy źle? - zapytałam speszona.
- Z jednej strony dobrze, bo nie musiałem słuchać tego krzyku Jurgena, ale z drugiej źle, bo pewnie straciłem sporo dobrej zabawy.. - powiedział i pokazał mi ręką kierunek, w którym mam iść.
- Ten Mario.. Skąd on jest? - zapytałam po chwili ciszy.
- A co, podoba Ci się? - zapytał Łukasz i zaczął się śmiać.
- Nie tylko.. Ehh, no nie ważne. - powiedziałam wbijając swój wzrok w podłogę.
- Tylko co? - zapytał patrząc na mnie i mogłam wyczuć, że się uśmiecha.
- Emm, bo wydaje mi się, że kiedyś już Go gdzieś widziałam, no i zastanawiałam się gdzie mogłam Go widzieć..- powiedziałam przypominając sobie, czy oby na pewno nie widziałam nigdy meczu Borussii..
- Nie sądzę, żebyś Go widziała. Od urodzenia mieszka w Niemczech. - powiedział, i w tej chwili weszliśmy na murawę.
- Siedem lat temu byłam w Niemczech.. - powiedziałam i podeszłam do Jurgena, zostawiając Łukasza.
Gdy tylko podeszłam do trenera, ten uśmiechnął się.
- To co mam robić? - zapytałam odwzajemniając uśmiech.
- Na jakiej pozycji czujesz się najlepiej? - zapytał Kloop patrząc na mnie.
- Ja preferuje sześćdziesiąt dziewięć, jak coś! - usłyszałam krzyk z boiska. Odwróciłam się w tamtą stronę i zaczęłam mierzyć wzrokiem piłkarzy, aby zobaczyć, który to taki dowcipny jest.
- Nimi się nie przejmuj. Ładnej dziewczyny dawno nie widzieli. - powiedział Jurgen- A Ty Mario masz cztery dodatkowe kółka. Już! - wykrzyczał odwracając się w stronę piłkarzy. - No to kontynuując. Na jakiej pozycji czujesz się najlepiej?
- Pomocnik. - odpowiedziałam uśmiechając się lekko.
- Marco! Jako pomocnik, który występuje w reklamie będziesz dzisiaj ćwiczył z Luizą! - krzyknął Jurgen.
W naszą stronę zaczął biec dobrze zbudowany, farbowany blondyn. Gdy podbiegł do nas uśmiechnął się życzliwie.
- Cześć, jestem Marco, jak zapewne już wiesz. - powiedział i złapał mnie za rękę, ciągnąc w stronę bramki.


Witam Was serdecznie!
Na początku, chciałabym Was bardzo przeprosić, za to, że tak długo musieliście czekać na nowy rozdział. Blog ten miał być prowadzony regularnie, a znowu wyszło, jak wyszło! Ehh.. Mam nadzieję, że nie jesteście bardzo na mnie źli. Na swoje usprawiedliwienie nie mam nic, oprócz tego, że teraz miałam ferie i potrzebowałam trochę odpoczynku. No, ale już chyba będzie dobrze!
A więc następny rozdział postaram dodać się w już w następny weekend. Będzie to już marzec. Łoooł, jak ten czas szybko leci! :)
P.S. W moim opowiadaniu Mario jeszcze jest w Borussii, bo gdy planowałam pisanie tego opowiadania i wymyślałam bohaterów Mario jeszcze grał w Dortmundzie i nie sądziłam, że się przeniesie, a zmiana tego bohatera byłaby złą decyzją i moje myśli, co do tego opowiadania nie miałyby sensu! :D
Zygfryda ♥

4 komentarze:

  1. Pozycja 69 hahahahahaha beka :D boski rozdział :3 czekam z niecierpliwością na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny. ;) Tylko w rozdziale pojawił się mały błąd jeżeli chodziło Ci o Mario to on jest szatynem bo właśnie jak czytałam to się zastanawiałam czy chodzi Ci o Marco czy o Mario. ;)
    Czekam na następny rozdział. ;)
    Pozdrawiam ;*

    Zapraszam do mnie na pierwszy rozdział.
    http://mow-szeptem-jesli-mowisz-o-miloscii.blogspot.com/2014/02/rozdzia-1-rnmbff.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie napisany rozdział czekam na kolejne :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń