piątek, 28 lutego 2014

ROZDZIAŁ 2

Rano obudził mnie dzwonek telefonu. Kto taki nie chce dać mi spać? Dagmara, a kto by inny. Rozmawiałam z nią dość długo i opowiedziałam jej o Cameron Diaz i o jej propozycji. Strasznie się cieszyła, że wreszcie ktoś przeczytał moje zgłoszenie, ale gdy powiedziałam jej , że jadę do Dortmundu, to nie była już taka zadowolona.. Długo zastanawiałam się co jest tego powodem, ale nie doszłam do żadnego wniosku.. Może po prostu bała się o mnie, bo tyle mówi się w Polsce, o tych Niemczech..
Siedzę już w Dortmundzkim hotelu i czekam na jakiegoś mężczyznę, z którym mam iść na ten cały stadion.. Nawet nie wiem jak ten stadion się nazywa..Jedyne co wiem o Dortmundzie to, to że w Borussii gra trzech Polaków. To słynne ,,Trio z BVB".
Już dawno rozpakowałam swoje rzeczy, nawet zdążyłam się już najeść, co bardzo powoli robię, a tego mężczyzny nadal nie ma! Nie dość, że się denerwuje, bo nie wiem co dokładnie będę robić, z kim będę grała w tej całej reklamie, to on jeszcze się spóźnia! Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłam do nich i otworzyłam je.
- Dzień dobry, nazywam się Joseph Watske. Jestem tu po to, aby zaprowadzić Cię na Signal Iduna Park, lecz wcześniej musimy zejść na dół do pokoju, aby zapisać wszystkie ważne informacje o Tobie. - powiedział mężczyzna.
Złapał mnie za rękę i pociągnął do windy. Weszłam z nim do środka. 
- Może ,,Przepraszam za spóźnienie" usłyszę? - zapytałam, czekając aż przeprosi mnie za 56 minutowe spóźnienie. Mężczyzna spojrzał na zegarek i aż otworzył buzie ze zdziwienia.
- Matko Najświętsza. - powiedział - Przepraszam bardzo za spóźnienie. Nawet nie wiedziałem, że jest już ta godzina. - dodał szybko.
W tej chwili drzwi się otworzyły, a my wyszliśmy na jakiś korytarz, po chwili wchodząc do jakiegoś pokoju, gdzie była waga połączona z jakimś dziwnym przyrządem. Założę się, że będzie on służył do mierzenia wzrostu. Stanęłam na wagę, a mężczyzna zaczął coś przestawiać, a po chwili pisać coś na kartkach..
- Hmm, wzrost 179.. No dobra, najwyżej będziesz wyższa od niektórych piłkarzy.. - zaczął mruczeć mężczyzna..- No dobra. Ubierz się w to i idziemy na stadion. - powiedział i dał mi torbę.
- Tutaj? - zapytałam.
- Możesz i tutaj.. Tylko szybko. - powiedział wychodząc z pokoju i zamykając drzwi.
Założyłam na siebie strój i wyszłam na korytarz.
- Doskonale. - powiedział uśmiechając się.
- Emm, z tego co mi wiadomo, to mam grać z tymi piłkarzami, a mam nieodpowiednie buty, to jak ja będę grała? No bo sukienkę to jeszcze zrozumiem, ale buty? - zapytałam lekko zdziwiona.
- Ahh, no tak. Tu masz strój, tylko założysz go dopiero po poznaniu piłkarzy. - powiedział dając mi torbę i ciągnąc do samochodu.
No tak, przypuszczam, że mężczyzna jest trochę nadpobudliwy i o niektórych rzeczach zapomina.Weszliśmy do samochodu, zapięłam pasy i pospiesznie zajrzałam do torby. Były tam korki, które już gdzieś widziałam.. No tak..  Zapewne wszystkie z tych rzeczy już widziałam. Jak ma się brata, który uwielbia sport i chodzi tylko do sklepów sportowych, to nie ma już nic nadzwyczajnego w takich korkach, czy dresach.. Po chwili dojechaliśmy pod stadion, który prezentował się prawie tak samo jak nasz Narodowy.. Tyle, że nasz jest Polski i lepszy, a nie Niemiecki. Gdy wyszłam z samochodu Joseph złapał mnie za łokieć i pociągnął w stronę wejścia. Matko człowieku, uspokój się trochę! Zaczęliśmy błądzić po korytarzach, które wydawały się jak jakiś labirynt. Szczerze mówiąc, fanką piłki nożnej jestem od około 6 lat, a ani razu nie zwiedzałam od tej strony stadionu. Po chwili znaleźliśmy się już na zewnątrz. Piłkarze, którzy biegali w żółto czarnych strojach, nawet nie zauważyli osób wchodząc do środka i dalej się ganiali, śmiali i popychali. Byli wyluzowani, a sam trener, który powinien być ostry i dbać o ich dyscyplinę, śmiał się z nich. Podeszliśmy do miejsca, gdzie siedzą trenerzy i tam mi kazał usiąść Joseph, a on skierował się w stronę siwego mężczyzny w okularach. Popatrzyłam na murawę i między nieznanymi mi twarzami kilka razy zauważyłam osoby, które już kiedyś widziałam. Zaczęłam się wpatrywać bardziej w tych mężczyzn i poznałam w nich ,,Trio z BVB". W pewnej chwili poczułam coś niesamowitego, jak swego rodzaje adrenalinę, która zaczynała buzować mi w krwi. Dopiero teraz zaczęło do mnie dochodzić kogo poznam.. Ja zwykła dziewczyna ze Szczytna poznam piłkarzy, którzy podobno walczyli o wygranie Ligi Mistrzów. Zaczęłam tupać nogami, jak to mam w zwyczaju, kiedy się denerwuje. Po chwili podszedł do mnie Joseph z siwym mężczyzną.
- Luiza to jest Jurgen Klopp. Jest trenerem Borussii Dortmund i zostawiam Cię pod jego opieką. On, albo któryś z piłkarzy pokaże Ci szatnie, w której będziesz miała się przebrać i musisz lepiej zapoznać się z piłkarzami, z którymi będziesz grała w reklamie. Pan Jurgen Ci ich pokaże. Potem wsiądziesz do samochodu z nimi i oni Cię przywiozą na miejsce. - powiedział Joseph, machając rękoma, jakby tłumaczył to dziecku, które ma 10 lat..
- Dobrze, dobrze! Rozumiem. Nie mam 10 lat. Możesz jechać.. - powiedziałam pokazując mu wejście.
Popatrzył na mnie uśmiechnął się i poszedł. Po chwili nie było go już widać. Ohh, ten mężczyzna chyba ma całe dnie zawalone. Z jednej strony, to mu współczuję..

- A wiec to Ty jesteś Luiza G.. - zaczął Pan Jurgen.
- Grzymska. - powiedziałam, wiedząc, że Niemcy nie są w stanie powiedzieć mojego nazwiska  - A Pan to trener Borussii?
- Jaki Pan.. Mów do mnie po imieniu.. - powiedział Jurgen. - A Ty interesujesz się piłką i nie wiesz kto jest trenerem Borussii?
- Interesuje się piłką, ale jestem patriotką.. Dla mnie istnieją tylko Polskie kluby.. - powiedziałam uśmiechając się z wyższością, dając mu do zrozumienia, że w Polsce również są znakomite kluby.
- Ooo, no widzisz, a my mamy trzech Polaków w drużynie. Pewnie słyszałaś, prawda? - zapytał siadając obok mnie.
- Tak, tak. - odpowiedziałam, próbując opanować swoje zdenerwowanie i stres.
- No to zaraz się poznasz z drużyną, któryś zaprowadzi Cię do szatni i się rozgrzejesz i będziesz mogła pograć, jeżeli będziesz chciała. - powiedział Jurgen wkładając gwizdek do ust, i zaczął gwizdać. Niee, to nic, że siedziałam kilka metrów od niego i prawie mi bębenki pękły.. Po chwili wszyscy piłkarze patrzyli się to na trenera, to na mnie, jakbym była wystawą w sklepie.
- Chłopaki! Chodźcie tu! - wykrzyczał Klopp.
Hmm, fajne nazwisko.. Bardzo artystyczne, takie.. Hmm..
- To jest Luiza, jest ona modelką i to z nią Marco, Mario, Robert, Mitchell i Hummels będą mieli sesję. - powiedział trener pokazując na mnie ręką.  Słychać było gwizdy i widać było uśmieszki między piłkarzami. - Jest ona Polką.. - dodał Jurgen, ale nie dane mu było skończyć, bo któryś z chłopaków wykrzyczał :
- Widać!
Jurgen popatrzył na nich tylko dzikim wzrokiem i wszyscy byli już spokojni. Jednak ma dobre podejście do tych piłkarzy, którzy zachowują się jak dzieci.. - Teraz potrzebny mi jest jeden NORMALNY piłkarz. - powiedział z naciskiem na przedostanie słowo - aby zaprowadzić Luizę do szatni, żeby się przebrała. Luiza będzie z nami ćwiczyła przez najbliższe treningi, żeby poczuć te adrenalinę, wczuć się w grę i móc jak najlepiej zagrać w reklamie. - dodał Jurgen pokazując cały czas na mnie.
Taaa, tej adrenaliny to chyba już mi starczy..

- To może ja ją zaprowadzę? - powiedział szatyn wychodząc przed resztę.
- O nie, nie, nie! Ty Mario na pewno nie! Ciesz się, że zostałeś wybrany do tej sesji.. - powiedział Klopp. - Kuba, Łukasz? Wydajecie się najbardziej rozsądni, bo macie żony i dzieci.. - powiedział Kloop, a piłkarze zaczęli się śmiać.
- Eee, ja mam dziewczynę! Mogę iść? - zapytał mężczyzna z dłuższymi włosami.
- Nie Mats, Ty też nie.. - odpowiedział Jurgen machając rękoma.
- No to ja mogę iść. - powiedział Łukasz, którego znałam już z Reprezentacji.
Uśmiechnęłam się do niego życzliwie, a Jurgen zaczął mówić:
- A więc Łukasz, zaprowadź ją do szatni.. Nie Waszej! Żeby się przebrała i poczekaj przed drzwiami, aby potem nam się nie zgubiła.
- Dobra, dobra. - powiedział Łukasz i kiwnął do mnie w stronę wyjścia.
- Dlaczego nie do naszej? - zapytał blondyn, który jak sobie przypominam nazywa się Mario.
Piłkarze zaczęli się śmiać, a ja ruszyłam za Polakiem, który prowadził mnie do szatni. Jak szliśmy słychać było jeszcze gwizdy..
- Mogę im pokazać środkowy palec w Twoim imieniu? - zapytał Łukasz, już po polsku.
- W moim imieniu? - zapytałam lekko zdziwiona.
- No bo, jak będzie że w moim to Jurgen nie wystawi mnie w najbliższym meczu.. - zaczął się tłumaczyć piłkarz.
- No dobra, dobra. - powiedziałam i zaczęłam się śmiać.
Łukasz odwrócił się i pokazał środkowy palec piłkarzom.
- Piszczek! Nie grasz w najbliższym meczu! - słychać było krzyk Jurgena.
- Ale to było w imieniu Luizy! - zaczął się tłumaczyć Łukasz.
- Luiza! Tak? - zapytał krzycząc Klopp.
- Tak. - odkrzaczyłam i zaczęłam się śmiać.
- Masz szczęście Piszczek, masz szczęście.. - powiedział Jurgen, a wtedy oboje zaczęliśmy się śmiać.
Gdy przemierzaliśmy te długie korytarze Łukasz wypytywał mnie, od kiedy kibicuję i o sporo rzeczy z piłki nożnej, jakby chciał zobaczyć, czy naprawdę interesuje się tym sportem.. Po chwili piłkarz pokazał mi drzwi, a ja tam weszłam i zaczęłam się przebierać. Niby nic nadzwyczajnego, bo kilka ławek, jakieś szafki, lustra.. A jednak te szatnie mają w sobie to coś.. Czujesz to, ze były tutaj takie osoby jak Cristiano Ronaldo, czy Messi.. Taaa, bo tylko tych znam! No może ich nie czuć, bo pachnie jakimś morzem.. Zaczęłam się śmiać na samą myśl tego i zaczęłam wychodzić z szatni. Łukasz czekał pod drzwiami. Uśmiechnęłam się do niego miło, a on szybko wstał z podłogi, na której siedział.

- Wiesz, że dzięki Tobie straciłem połowę treningu? - powiedział otrzepując się.
- Emm, to dobrze, czy źle? - zapytałam speszona.
- Z jednej strony dobrze, bo nie musiałem słuchać tego krzyku Jurgena, ale z drugiej źle, bo pewnie straciłem sporo dobrej zabawy.. - powiedział i pokazał mi ręką kierunek, w którym mam iść.
- Ten Mario.. Skąd on jest? - zapytałam po chwili ciszy.
- A co, podoba Ci się? - zapytał Łukasz i zaczął się śmiać.
- Nie tylko.. Ehh, no nie ważne. - powiedziałam wbijając swój wzrok w podłogę.
- Tylko co? - zapytał patrząc na mnie i mogłam wyczuć, że się uśmiecha.
- Emm, bo wydaje mi się, że kiedyś już Go gdzieś widziałam, no i zastanawiałam się gdzie mogłam Go widzieć..- powiedziałam przypominając sobie, czy oby na pewno nie widziałam nigdy meczu Borussii..
- Nie sądzę, żebyś Go widziała. Od urodzenia mieszka w Niemczech. - powiedział, i w tej chwili weszliśmy na murawę.
- Siedem lat temu byłam w Niemczech.. - powiedziałam i podeszłam do Jurgena, zostawiając Łukasza.
Gdy tylko podeszłam do trenera, ten uśmiechnął się.
- To co mam robić? - zapytałam odwzajemniając uśmiech.
- Na jakiej pozycji czujesz się najlepiej? - zapytał Kloop patrząc na mnie.
- Ja preferuje sześćdziesiąt dziewięć, jak coś! - usłyszałam krzyk z boiska. Odwróciłam się w tamtą stronę i zaczęłam mierzyć wzrokiem piłkarzy, aby zobaczyć, który to taki dowcipny jest.
- Nimi się nie przejmuj. Ładnej dziewczyny dawno nie widzieli. - powiedział Jurgen- A Ty Mario masz cztery dodatkowe kółka. Już! - wykrzyczał odwracając się w stronę piłkarzy. - No to kontynuując. Na jakiej pozycji czujesz się najlepiej?
- Pomocnik. - odpowiedziałam uśmiechając się lekko.
- Marco! Jako pomocnik, który występuje w reklamie będziesz dzisiaj ćwiczył z Luizą! - krzyknął Jurgen.
W naszą stronę zaczął biec dobrze zbudowany, farbowany blondyn. Gdy podbiegł do nas uśmiechnął się życzliwie.
- Cześć, jestem Marco, jak zapewne już wiesz. - powiedział i złapał mnie za rękę, ciągnąc w stronę bramki.


Witam Was serdecznie!
Na początku, chciałabym Was bardzo przeprosić, za to, że tak długo musieliście czekać na nowy rozdział. Blog ten miał być prowadzony regularnie, a znowu wyszło, jak wyszło! Ehh.. Mam nadzieję, że nie jesteście bardzo na mnie źli. Na swoje usprawiedliwienie nie mam nic, oprócz tego, że teraz miałam ferie i potrzebowałam trochę odpoczynku. No, ale już chyba będzie dobrze!
A więc następny rozdział postaram dodać się w już w następny weekend. Będzie to już marzec. Łoooł, jak ten czas szybko leci! :)
P.S. W moim opowiadaniu Mario jeszcze jest w Borussii, bo gdy planowałam pisanie tego opowiadania i wymyślałam bohaterów Mario jeszcze grał w Dortmundzie i nie sądziłam, że się przeniesie, a zmiana tego bohatera byłaby złą decyzją i moje myśli, co do tego opowiadania nie miałyby sensu! :D
Zygfryda ♥

środa, 5 lutego 2014

ROZDZIAŁ 1

Czy też macie nieraz takie uczucie, że świat idzie do przodu, a wy stoicie w miejscu? Tak właśnie teraz mam ja.. Wysłali mnie do Paryża, abym się lepiej rozwinęła.. Ale nie zapytali, czy to jest moim marzeniem, albo czy w ogóle tego chcę? No i na dodatek co mnie tutaj spotkało? Sama zła krytyka ze strony innych osób.. Rozumiem, że nieraz mogę coś źle zrobić, ale oni krytykują moje ciało, o które walczyłam kilka dobrych lat.. Dlaczego walczyłam o nie kilka dobrych lat? To jest już dłuższa historia.. Krytykują również mój styl życia, bo za dużo chcę biegać.. A przecież to nie modeling miał być moją przyszłością, lecz sport.. Tak, interesuję się sportem, a najbardziej piłką nożną, ale nie zagraniczną. Jestem patriotką i interesują mnie tylko polskie kluby i ligi.. Zagranicznych piłkarzy znam tylko kilka i to pewnie ze względu na to, że grają w naszej Reprezentacji. Nie lubię zagranicznych lig.. Są takie inne.. Można powiedzieć, że dla mnie zagraniczne ligi w ogóle nie istnieją..
No, ale wracając do tematu to wyrzucili mnie z tej agencji.. Jednak nie poddałam się, bo obiecałam Dagmarze, że postaram się dostać do innej agencji.. Wysyłam chyba prawie wszystkim agencją w Paryżu swoje zgłoszenie, lecz tylko jedna agencja mi odpisała.. Agencja, w której muszę być i aktorką i modelką jednocześnie.. Co to oznacza? Że biorę udział w sesjach, jak i muszę grać w reklamach, filmach, serialach.. Czy to jest takie trudne? Owszem, nie.. Zwłaszcza, że kiedyś lubiłam występować na scenie, no ale po jakimś czasie przeszło mi to zamiłowanie do aktorstwa, można powiedzieć, że znudziło mi się... No, ale jeżeli żadna inna agencja nie odpisze to pozostanie mi tylko ta.. No, ale nie jest tak kolorowo.. Zawsze są jakieś minusy? Jakie są tym razem? W tej agencji w reklamie musiałabym grać z drugą osobą.. Problem? Żaden.. Chociaż nie, jest jeden. Musi to być mężczyzna! Dlaczego mi to nie odpowiada? Nie lubię mężczyzn! Czemu? Złe wspomnienia z dzieciństwa..
Zeszłam z parapetu, odkładając książkę na biurko. Położyłam się na łóżku w pokoju hotelowym i zaczęłam patrzeć w sufit.. Kiedyś dziwiłam się, gdy inni ludzie patrzyli w jeden zwykły punkt, którym najczęściej właśnie był sufit, który nie wydawał mi się ciekawy, jednak teraz już wiem, co w nim widzieli.. Co takiego? Wyciszenie i uspokojenie, pozwalał nam się wyciszyć i przemyśleć wszystko.. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Powoli zwlekłam się z łóżka i podeszłam do mahoniowych drzwi... Stała w nich kobieta..Przypadek? Nie sądzę.  Ale to nie była zwykła kobieta.. No co ty kurde nie powiesz? Kobieta może być inna niż zwykła? Ohh, mniejsza o to!  Była to Cameron Diaz. Popatrzyła na mnie i uśmiechnęła się życzliwie.
- Luiza Grzymska? - zapytała.
- Tak. - odpowiedziałam przypominając sobie, czy kiedykolwiek indziej widziałam ją poza ekranem telewizora czy kina..
- Cameron Diaz, miło mi. Mogę wejść? - zapytała uśmiechając się życzliwie i pokazując ręką na pokój za moimi plecami.
- Tak, proszę. - powiedziałam wpuszczając ją do środka, wcześniej odchodząc na bok robiąc jej przejście.
- Przyszłam w pewnej sprawie.. Wysłała pani zgłoszenie do agencji modelingowo-aktorskiej ,,La plus belle femme.*" Jednak my nie odpowiedzieliśmy, gdyż długo debatowaliśmy nad pani osobą. Jednak doszliśmy w końcu do porozumienia, że przyjmiemy panią na tak zwany okres próbny. Pierwszym i mamy nadzieję, że nie ostatnim pani zadaniem będzie występ w reklamie wraz z kilkoma piłkarzami Borussii Dortmund. Wiemy, że lubi pani piłkę nożną i sport, dlatego właśnie wybraliśmy te reklamę.. - powiedziała kobieta życzliwie się uśmiechając. - Przyjmuje pani propozycję? - zapytała po chwili. Taa, gdybym jeszcze wiedziała kto gra w tej całej Borussii, gdzie ona jest i czy to w ogóle klub piłkarski?
- Ja.. Ja.. - zaczęłam, jednak po chwili mi przerwano.
- Oczywiście kontrakt podpiszemy dopiero, po zakończeniu tej reklamy, bo wtedy będziemy wiedzieli, czy pani się nadaje, no i przede wszystkim pani będzie wiedziała, czy chcę z nami dalej współpracować. A więc? - zapytała Cameron podnosząc jedną brew do góry i uśmiechając się życzliwie.
- Dobrze, zgadzam się. - odpowiedziałam nagle, pod wpływem emocji.
- Doskonale, samolot do Dortmundu ma pani jutro o godzinie 14. Będę na panią czekała na lotnisku i polecimy razem do Dortmundu, gdyż to ja w tym okresie próbnym będę sprawowała nad panią odpowiedzialność. Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze pracowało - powiedziała kobieta kierując się do drzwi. - A więc do zobaczenia. - dodała szybko, nie dając mi wcześniej dojść do słowa.
- Do zobaczenia. - powiedziałam już do zamkniętych drzwi.
Podeszłam do łóżka i usiadłam na nim opierając się plecami o ścianę. Wzięłam na kolana laptopa i włączyłam tak bardzo potrzebną stronę google.pl . Wpisałam ,,Borussia Dortmund" i zaczęła czytać o klubie, a potem oglądać zdjęcia. Na większości tych zdjęć była trójka mężczyzn z naszej Reprezentacji Polski. Czyli nie będzie tak źle, bo będę mogła mówić też i po polsku. Po chwili wyłączyłam laptopa i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i założyłam swoją ulubioną pidżamę. Z jednej strony cieszyłam się, że dostałam propozycję reklamy związaną ze sportem, no ale z drugiej będę musiała występować tam z mężczyznami.. Czas chyba przezwyciężyć swoją małą manię.. 
***
Leżałam już na łóżku nie mogąc przez dłuższy czas zasnąć. W mojej głowie było za dużo myśli, które nie pozwalały mi zasnąć. O czym myślałam? O mojej ,,karierze", o tym co czeka mnie w Dortmundzie, oraz co może mnie tam spotkać. Czy Ci piłkarze z Polski będą w stanie mnie zaakceptować i polubić? A może to są tacy piłkarze, których nie obchodzą inni niż oni sami.. Przecież sporo jest takich piłkarzy, którzy cię olewają, gdy chcesz z nimi porozmawiać. Tak, jak mieszkałam jeszcze w Polsce to często chodziłam na mecze Legii, bo miałam blisko. Pamiętam, ile razy piłkarze dziękowali kibicom, no ale nie wszyscy.. Pamiętam również, jak pewnego razu podeszłyśmy blisko murawy, żeby zobaczyć jak to jest być tak blisko takiej wielkiej powierzchni, na której można grać i biegać.
- Dagmara, no chodź! - powiedziałam do blondynki, która szła za mną.
- No, ale nie będziemy mogły tam wejść, więc co nam z tego, że zobaczymy murawę z takiego bliska. Poza tym, popatrz. - powiedziała przerywając i pokazując ręką na cały stadion. - Zostało tylko około 50 osób, którzy liczą, że piłkarze Legii przyjdą i podziękują za ten doping. - dodała patrząc na mnie z góry.
- Dagmara! Proszę! - powiedziałam robiąc oczy 'ala kota ze Shreka.
- Matko, nie wiem dlaczego wpływasz na mnie w taki sposób. Za każdym razem, gdy widzę te oczy ulegam Twoim prośbą. - powiedziała moja przyjaciółka schodząc do mnie.
Byłyśmy na ,,żylecie", więc od murawy odgradzało nas duże plastikowe okno, no bo jak inaczej można to nazwać. No, ale jaki to problem? Przecież są tam drzwi. Podeszłam do nich i otworzyłam je.
- Wchodzimy? - zapytałam Dagmary, bo nie byłam pewna swojej decyzji.
- Wiesz, że przez głupi pomysł możemy więcej nie wchodzić na stadiony. - powiedziała poważnie moja przyjaciółka.
Pokiwałam tylko głową i jeszcze raz popatrzyłam na murawę.
- Wchodzimy! - powiedziałyśmy równocześnie. Popatrzyłam na nią i zaczęłyśmy się śmiać. Zeszłyśmy powoli z trybun wchodząc na murawę. I poczułam te adrenalinę, wszystkie te uczucia, które towarzyszą mi podczas wchodzenia na mecz, jednak tym razem uderzyły ze zdwojoną siłą! 
- Widzę, że nie tylko mężczyźni interesują się piłką. - usłyszałam radosny męski głos za sobą. 
Odwróciłam się szybko, co zrobiła też moja przyjaciółka. Przed nami stał Dominik Furman. Serce podskoczyło mi do gardła. Nikt miał nas nie widzieć. Nagle usłyszałam pisk z trybun. Fani zobaczyli, że jeden z piłkarzy wszedł znowu na murawę.
- Gratuluję odwagi i życzę wygranych mecz. - dodał po chwili piłkarz cały czas patrząc to na mnie, to na Dagę, po chwili odwrócił się i pobiegł w stronę trybun.
- Ty widziałaś to samo co ja? - zapytała Dagmara patrząc na mnie.
- Ty słyszałaś to samo co ja? - zapytałam dziewczyny.
- Idziemy stąd? Zaczynam się powoli bać. - powiedziała Daga.
- Tak. - odpowiedziałam szybko i pobiegłyśmy w stronę trybun. Szybko weszłyśmy na nie i udawałyśmy, że nawet nie próbowałyśmy wchodzić na murawę. To wszystko było takie dziwne!
Z perspektywy czasu można powiedzieć, ze to była dość śmieszna sytuacja. No bo skąd niby Furman miał wiedzieć, że gramy w piłkę? Właściwie, że grałyśmy.. Miałyśmy na czole napisane ,,Gram w piłkę, pogadaj ze mną..", czy jak? Zaczęłam się śmiać na samo wspomnienie tych wszystkich uczuć, które mi wtedy towarzyszyły. Ten mały gest zmienił moją opinie co do Dominika. Sądziłam, że każdy piłkarz jest taką można powiedzieć ,,gwiazdunią", jednak on taki nie był.. Może i piłkarze z Borussii są inni? Bałam się poznania ich. Niby mieszkałam w Warszawie i mogłam poznać każdego piłkarza, jakiego bym chciała, ale poznałam tylko Dominika. Jeżeli można to nawet nazwać poznaniem. Próbując przestać o tym myśleć spojrzałam na telefon. 3:06. No to cudownie się zapowiada ten jutrzejszy, właściwie to dzisiejszy dzień.. Zablokowałam telefon i odłożyłam go na szafkę nocną, po czym przekręciłam się na drugą stronę. Zasnęłam nawet szybciej niż mogłam się spodziewać..

* ,,Najpiękniejsza kobieta" - agencja taka nie istnieje.


Witam Was z nowym rozdziałem. :)
Mam nadzieję, że nie zniechęciłam was, a wręcz przeciwnie. Widzę również, że mam już trzech obserwatorów, za co jestem Wam bardzo wdzięczna, bo to naprawdę cudowna uczucie. Dziękuję również za komentarze, których nie ma zbyt dużo, no ale są. No, ale przede wszystkim dziękuję, że w ogóle zajrzałyście/liście na mojego bloga i straciliście czas, aby to przeczytać. :)
Czekam również na komentarze, ponieważ każdy komentarz daję motywację. Ten pozytywny pozwala zauważyć, co Wam się podoba, a ten negatywny pokazuje mi co mam poprawić, a więc oba rodzaje komentarzy motywują do dalszej pracy! :)
Rozdziały mam nadzieję, będą dodawane regularnie, a więc wstępny czas to co tydzień. Miejmy nadzieję, że się uda! :)

Zygfryda! ♥

sobota, 25 stycznia 2014

PROLOG

Życie nie jest łatwe
Życie potrafi zranić
Życie..
Czym w ogóle jest życie?
Czy to nasze bezsensowne rozmowy?
a może myśli, które zbiegają się w jednym punkcie?
Jednak słowo ,,życie" kryje pod sobą mnóstwo znaczeń -
- miłość-
-przyjaźń-
-zaufanie-
-przygody-
-wycieczki-
-młodość-
-starość-
WSZYSTKO!

Rzadko kiedy trudne życie mają dzieci,
jednak zdarzają się tacy, którzy też takie mają.
Jedną z takich osób jest główna bohaterka opowiadania..
Jej życie nie było proste..

- Jesteś głupia! Po co tu przyjechałaś?!
(...)
- Nikt Cię tu nie lubi.
(...)

Dużo razy słyszała takie słowa, jednak nie poddała się..

- Jeszcze kiedyś będą mi wszyscy zazdrościć. Na pewno! Pokażę im, że potrafię spełniać swoje marzenia!
Powtarzała sobie cały czas..

I udało jej się! Spełniła swoje marzenia, a teraz zaszła nawet dalej niż myślała!
Wcześniej dała radę! Teraz też da radę!


A więc witam z prologiem, który mam nadzieję, nie jest zbyt dziwny! Po raz pierwszy pisałam taki prolog, a więc z góry przepraszam, za wszystko! ♥♥
Zygfryda

poniedziałek, 20 stycznia 2014

ROZDZIAŁ PRZED PREMIEROWY

Jest późny sierpniowy wieczór.. W oknie jednego z domów siedzi dziewczyna. Jest szatynką. Włosy ma spięte w luźnego koka i czyta książkę.. Może się wydawać, że czyta książkę.. Ludzie, którzy tak myślą są w głębokim błędzie. Czemu? Dziewczyna tak naprawdę rozmyśla nad życiem. Nie ma w tym chyba nic nadzwyczajnego, nieprawdaż? Chociaż gdyby się głębiej nad tym wszystkim zastanowić.. Jej przeszłość nie jest tak kolorowa jak większości jej przyjaciół, jak i możliwe sporej ilości osób w tej miejscowości. Nie było jej łatwo dotrzeć, aż do Paryża.. Nie było to też jej marzeniem.. Więc dlaczego tu jest? Dlaczego siedzi na tym oknie i udaje, że czyta książkę? Dlaczego nie wróci do Polski? Do Szczytna? Warszawy? Do znajomych, przyjaciół, rodziny? Dlaczego nie wróci kibicować swojemu klubowi? Obiecała jej.. Obiecała Dadze, że zostanie w Paryżu mimo wszystko! Nie wie jednak, że właśnie dzięki namowie przyjaciółki, aby tu została i wysyłała swoje zgłoszenia do innych agencji, jej życie zaowocuje w miłość, przyjaźń i nowe przeżycia.. Nie wie, że warto wysyłać te zgłoszenia i czekać na odzew z ich strony. Nie wie, że życie ma dla niej wspanialszy scenariusz, niż sobie wymarzyła.. A może jednak nie? Może nie będzie tak kolorowo, jak w tych wszystkich bajkach i filmach? To przecież jest życie, nie film.. Dziewczyna ta niczego nie wie.. I z jednej strony to dobrze, no ale co z tą drugą stroną? Na nią chyba też trzeba zwracać uwagę.. Dziewczyna siedząca w oknie nazywa się Luiza Grzymska i jest modelką odkrytą, podczas jednej z sesji zdjęciowych, na którą nie poszła dobrowolnie, lecz została zaciągnięta przez przyjaciółkę. Czemu? Obiecała jej dobrą zabawę.. I tak było.. Ale nie było mowy o wyjeździe do Paryża.. Wysłano ją tu, aby dalej się kształciła, jednak pokłóciła się z prezesem tutejszej firmy, do której przyleciała i jej zadaniem jest znaleźć sobie nową agencje. No, ale dlaczego się pokłóciła z prezesem? Dlaczego wyrzucono ją z tej agencji? Dziewczyna ta jest nieświadoma swojej przyszłości, ale wie jedno : jej przeszłość nie była kolorowa.


Rozdział przed premierowy, więc jak sama nazwa wskazuje premiera już niedługo.. Pierwsze rozdziały są gotowe, aby potem nie robić dużych przerw między dodawaniem rozdziałów, no ale jeszcze trzeba ogarnąć prolog! Miejmy nadzieję łatwo pójdzie! :)
Pozdrawiam,
Zygfryda! ♥
PREMIERA : 25 STYCZNIA 2014 ROK!